Warszawę mam, jak na dłoni od wielu, wielu lat. Widzę, jak rośnie i zmienia się w najbliżej i bardzo odległej perspektywie. Wszystko za sprawą widoków z moich okien na prawie cztery strony świata. Prawie, bo trochę brakuje do 360 stopni. / zdjęcia z 9 i 12 lutego 2016 roku i z 2013 roku /