To, co wydarzyło się w pogodzie, w ciągu kilku (nie kolejnych dni), a konkretnie 26 czerwca i 30 czerwca tego roku, zapamiętamy zapewne na długo. Takiej pogody na początku lata - raczej - nie spodziewało się wielu z nas. W Warszawie, w cieniu temperatura dochodziła do 35 stopni Celsjusza, ale nie to było najgorsze, a masy brutalnie gorącego powietrza, które napłynęły do nas z pustynnej Afryki. Skutki tej, w sumie kilku-dziesięciogodzinnej (nie)pogody, odczuli nie tylko ludzie, ale też cała przyroda.
Jak wyglądały po tych dniach witolińskie trawniki? Spalona ziemia i wyschnięta trawa. Kilka poniższych obrazków - wykonanych 1 lipca - najlepiej to ilustruje. Mimo, że pogodę od trzech tygodni mamy już typową dla Polski (temperatura oscyluje wokół 20 stopni i padają przelotne deszcze), to trawniki na Witolinie dalej nie doszły do równowagi, chociaż widać już znaczną poprawę i lada dzień zieleń znów powinna na nich dominować.
Warto jednak dodać, że w okresie upałów trawniki zostały "wygolone" za pomocą maszyn zwanych kosiarkami. W SM Ostrobramska od lat panuje jakaś mania koszenia trawników kilka razy w ciągu roku. Gdyby to jeszcze były prawdziwe trawniki? Rośnie, co prawda, na nich trawa (też), ale raczej są to polne klepiska porośnięte zielskiem, niż trawniki!
Czy te dwa dni były zapowiedzią pogodowego armagedonu dla Polski? Czas pokaże, ale prognozy nie są niestety najlepsze.
| zdjęcia z 1 lipca 2019 roku |
Komentarze
Prześlij komentarz